– Jakie to ładne!
– pomyślałam, gdy między różnościami na półce w second handzie dostrzegłam okładkę książki The Country Diary of an Edwardian Lady.
Co może kryć się pod tym tytułem? Zerknęłam do środka. A tam pożółkłe kartki i podróż przez pory roku w przyrodzie. Zapiski niczym odręczne, a obok nich malownicze rysunki roślin i zwierząt. Sielsko, anielsko i wiosenne. Tak! Ta książka powędruje do naszej biblioteczki. Oczami wyobraźni widziałam jak ilustracje zdobią wiosenny pokoik Lusi. I zrealizowałam swój pomysł!
Zajrzyjcie ze mną do środka urokliwego pamiętnika spisanego w XIX wieku przez damę epoki edwardiańskiej – Edith Holden.
A teraz kilka słów o autorce tych uroczych prac. Edith Blackwell Holden (1871-1920) była brytyjską artystką i nauczycielką sztuki, znaną w swoim czasie jako ilustratorka książek dla dzieci. Specjalnością artystki było malowanie zwierząt i roślin. Jej notatki, poezja i rysunki ptaków, roślin i owadów nigdy nie zostały rozważone do publikacji za jej życia. Jednak nostalgiczny urok jej prac doceniono siedem dziesięcioleci później. Książka wydana w 1977 r. pod tytułem The Country Diary of an Edwardian Lady krąży w milionach egzemplarzy po całym świecie, a piękne, wibrujące ilustracje wciąż cieszą oczy odbiorców. Jak widać książka trafiła również na naszą półkę, a sielskie obrazki zdobią ściany naszego mieszkania.
Zapraszam Was w odwiedziny do nas! Zerknijcie na kilka ujęć wiosennego pokoju Łucji.
Rozgośćcie się! 🥀
Nad ścianie nad komodą zawiesiłam kilka naszych wyjątkowych zdjęć. Oprawiłam w ramkę pocztówkę z ilustracją do Calineczki autorstwa J.M. Szancera, a tuż obok powiesiłam obrazek z majowymi kwiatami z pamiętnika Edith Holden. Na wspomnianej ścianie wisi metalowa ozdoba – motyl w pudrowym kolorze mięty. Kupiłam go kiedyś pod wpływem impulsu w sklepie English Home. Ten motyl sprawił, że w pokoju Łucji zagościł kolor miętowy. Dokupiłam lampki cotton-balls w tym kolorze, a na suficie powiesiłam papierowe pompony z miętowym akcentem kolorystycznym.
Na szafie przysiadły delikatne motyle. Łucja uwielbia się im przyglądać i trącać paluszkiem ich skrzydła.
W strefie spania przycupnął drewniany aniołek, który pilnuje, aby sen Lusi był bezpieczny i słodki. Ten aniołek to rękodzieło – pamiątka z dzieciństwa mojego męża. Nad łóżeczkiem powiesiłam ramkę w kształcie domku z moim ukochanym zdjęciem zrobionym w czasie intymnych chwil karmienia piersią. Ramkę ozdobiłam miętową wstążką i metalowym serduszkiem.
Jest też półka z książkami. Zrobiło się na niej bardzo wiosennie. Tuż obok Piotrusia królika stoi dumnie pamiętnik edwardiańskiej damy.
Poniżej widzicie naszą strefa czytania i karmienia – czyli wygodny fotel i jego okolice. Na komodzie stoi kolejny motyl. Tym razem drewniany. Obok niego miniaturowa ikona z wizerunkiem świętej Łucji – pamiątka chrztu świętego.
Na parapecie też zrobiło się wiosennie. Postawiłam na nim książeczkę harmonijkę o króliku Piotrusiu (The World of Peter Rabbit). Na ilustracjach pełno świeżej zieleni i zwierząt. Dlaczego więc nie potraktować jej jako wiosennej ozdoby?
Wiosna nieodłącznie wiąże się z Wielkanocą. W oknie powiesiłam więc świąteczny motyw – wiosenny wianuszek, a w nim wydmuszkę gęsiego jaja ozdobioną techniką decoupage przez moją znajomą. Zrobiłam kilka ujęć, żebyście mogli dokładnie się przyjrzeć. Z jednej strony jaja jest miły napis, a z drugiej obrazek z przytulonymi zajączkami. Prawda, że urocze?
Obok fotela, który wciąż świetnie spisuje się w czasie nocnego karmienia Łucji czeka stosik książek.
Ściskamy Was wiosennie i pędzimy czytać!
Martyna i Łucja
*informacje o Edith Holden i jej wizerunek pochodzą z Wikipedii.
Jeśli spodobał ci się ten wpis, proszę, podziel się nim ze znajomymi, korzystając z poniższych przycisków i polub naszą stronę na facebooku, żeby być na bieżąco (klik).
Och, jak tu u Was ładnie! W pokoju Lusi i na całym blogu! 🙂 Ja też mam słabość do Beatrix Potter, ale o Edith Holden nie słyszałam. Dziękuję za inspiracje! Nie wiem, czy znacie Cicely Mary Barker? Na pewno Wam się spodoba 🙂 P.S. A my zapraszamy z wizytą do Róży 😉 http://kronika-wypadkow-tworczych.pl/z-wizyta-u-rozy/
Zosiu, my już z wizytą u Róży byłyśmy. 🙂 Nie uwierzysz, ale to właśnie Twój wpis i Cicely Mary Barker, o której wspominałaś były inspiracją dla tego tekstu! Jestem zauroczona Twoim blogiem i różanymi klimatami <3 Ściskamy świątecznie! M&L
Oj, jak miło! Wpadajcie jak najczęściej 🙂
Pewnie! Będziemy stałymi gośćmi 🙂
I jeszcze Szancer! Tyle wspólnych sympatii… 🙂 http://kronika-wypadkow-tworczych.pl/jan-marcin-szancer-i-zofia-sykulska-szancerowa/
Tak! Uwielbiam! 🙂 Dziękuję za link do Twojego wpisu. Przeczytam z wielką przyjemnością.
Popatrzcie sobie jeszcze na Tashę Tudor- pasuje do tego szacownego grona. Martynko, pięknie u Was…
Asiu, dzięki! Piękne jej ilustracje. Rzeczywiście wpisują się w kanon sielskości 🙂